środa, 1 czerwca 2016

We Are The Champions!



  Na początek - przepraszam. Nie wiem, czy ktoś jeszcze czeka na ciągi dalsze opowiadań, ale przez ostatni tydzień nie miałam w ogóle głowy do pisania. Chociaż starałam się czytać nowości u Was :)
   Oczywiście nie tylko z powodu tradycyjnego braku czasu... Już tłumaczę dlaczego, ale pewne się domyślacie...



VIVE WYGRAŁO LIGĘ MISTRZÓW!

   Moja ukochana drużyna została najlepszą drużyną w Europie! Czasem muszę się uszczypnąć, żeby się przekonać czy to nie jakiś sen!
   Na pierwsze mecze chodziłam już w 3 klasie podstawówki, do końca gimnazjum praktycznie każdy mecz przeżywałam z trybun, jednak później zrobił się Bum na Vive i biletów brakowało... 
   Nie ważne! Jeszcze kilka lat temu nikt nie myślał nawet o Final Four Ligi Mistrzów... Ale ten weekend był po prostu magiczny!
   Nigdy nie będę żałować, że pomimo choroby udałam się na rynek kibicować przed telebimami. Emocje nie z tej ziemi, a niedzielny mecz...
   Pamiętam, jak spojrzałam na wynik. 19:28 dla Veszprem i słyszę moją koleżankę - "Ja nie chcę tego oglądać...". Przypomniałam sobie mecz ME Polska - Chorwacja, kiedy przegraliśmy właśnie 13 bramkami bodajże. Istne Deja Vu... koszmar. Ludzie wychodzili patrząc z kpiną na tych, którzy przepychali się do przodu, by zająć ich miejsca. 





    Zawrócili kijem Wisłę. To znaczy... odrobili przewagę. Ale to chyba to samo...? Kiedy Krzysu Lijewski strzelił "na ślepo" bramkę na dogrywkę, na rynku wybuchła euforia. Pomyślałam, że oni nie mogą tego przegrać! 



 Zrobili to! Mamy puchara! Tfu... 3 puchary :)
Wczoraj na fecie było obłędnie. Każdemu aktywnie kibicującemu życzę takich cudownych chwil z ukochaną drużyną... Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć. 

   Oczywiście telewizja publiczna nie pokazała żadnej transmisji z meczu. Przecież ręczna to niszowy sport. Lepiej pokazać kopaczy jak przechadzają się po hotelu...
   Nie zrozumiem nigdy takich rzeczy, ale cóż żyjemy w takim a nie innym świecie.

   Kielce to stolica piłki ręcznej i nikt mi nie wmówi, że jest ona w Płocku...:D Miasto z miejsca pozdrawiam i mam nadzieję, że cieszycie się również z tego sukcesu, choć miłością do nas nie pałacie :D

Dobra, to ja lecę do pracy, może z nowościami pojawię się w przyszłym tygodniu! :)

Buziaki, dajcie znać, czy czekacie na nowe rozdziały :)

P.S: Ten moment, kiedy wygrywasz Ligę Mistrzów, a Twój medal...








1 komentarz:

  1. Kochana przeczytałam post i jestem w szoku ^^
    Wychodzi na to, że jesteśmy z jednego miasta!
    Rozumiem co przeżywałaś, bo miałam to samo.
    Najpierw okropne nerwy, a potem lawina euforii. Chyba nie da się tego nawet opisać słowami.
    ISKRA NA TRONIE! ISKRA W POTRÓJNEJ KORONIE!!

    OdpowiedzUsuń